Ciekawi mnie jakich używacie strategii, by ludzieńkowie bezstresowo, bez winy i radośnie zrozumieli, że aktywizm na facebooku nie jest taki fajny.
Moje argumenty krążą wokół:
- niekolaboracji z policją i technofaszyzmem,
- niewzbogacania najbogatszych,
- nienarażania na zagrożenie siebie i innych,
- niewspierania fałszywej wizji wolności tego techno-portalu,
- braku autonomii
- niewspieraniu mizoginistycznej technologii białego burżujskiego palanta.
Fajnie by było, gdyby następnym razem po prostu można było powiedzieć: przeczytaj sobie ↑ ten wątek na szmerze ;)
Tak na szybko, bo nie mam siły tego w tej chwili porządnie spisać i jeszcze nie wiem, jak to zwięźle wyrażać, żeby nie brzmieć jakby mi się foliowa czapeczka osunęła na żółte napisy, ale;
FB i Google mogą kontrolować myślenie i zachowanie mas ludzi. Tak jak Pokemon Go był eksperymentem w sterowaniu ruchem do określonych punktów (bardziej wartościowe pokemony w pobliżu płacących za reklamę, albo wprost ruch, punktów handlowych/usługowych), tak w/g Assanga “Arabska Wiosna” miała być testowaniem potencjału wpływu tych korporacji w zakresie zmiany społecznej, na żywym ale nieprzesadnie wartościowym “organizmie”. Oczywiście nie mam tego jak udowodnić, ale sądzę, że nie bez powodu Chiny i Rosja tak się po tym uaktywniły.
Nieudany przewrót na kapitolu 6 stycznia wygląda zresztą, jak nieudana próba tylko jednej z korporacji do odtworzenia tego działania. Można do tego dorzucić artykuły o tajnych spotkaniach Zucka z Trumpem.
To jedno, drugie, że te korporacje dosłownie wybierają co zobaczysz, żeby kontrolować twój nastrój i poprzez to zachowania konsumenckie i badania na ten temat opublikował sam Facebook. I teraz - jak to się dzieje, że lewicę FB/IG demoralizuje i wpędza w depresję, a prawicę popycha na ulicę przekonaną, że może siłą przywrócić prezydenta i wpędza w jej objęcia miliony ludzi…?
Jestem też fanem wymieniania co-poniektórych bardziej creepy patentów i warunków licencyjnych na które zgadza się, aby ich używać. Zdjęcia na Insta czy FB nie są twoje, tylko ich, mogą cię słuchać kiedy chcą i to robią, wiedzą gdzie jesteś fizycznie, mogą zidentyfikować z którą konkretną osobą poruszasz się po knajpie przy użyciu żyroskopów w telefonach… Ciekawe, czy jest jakaś dobra lista tego, na pewno bardzo aktywnie działają, żeby utrudniać docieranie do takich materiałów, z czasem ciężko znaleźć nawet popularne swojego czasu artykuły.
Osobna sprawa, że mówimy o ścieraniu się z uzależnieniem i tego nie można nie doceniać.
Ludzie są od FB/IG psychicznie uzależnieni i ta korporacja zapewne wydała na rozwój wykorzystywanej do tego socjotechniki kosmiczne pieniądze, bo to ich główne źródło dochodu. Na “chłopski rozum”, to się z tym łatwo nie wygra.
Trzeba więc rozmawiać z tymi ludźmi, jak z uzależnionymi - nie pozwolić się odepchnąć, przez nieakceptowalne dla nich podejście negujące coś, czym się szprycują od rana do nocy. Nie mam jeszcze metodologii, ale myślę, że stopniowe edukowanie i “redukcja szkód” czyli podsuwanie mniej toksycznych alternatyw i źródeł zaspokajania potrzeb może być kluczowe. Dlatego też ogromne nadzieje pokładam w fediversie…